Śmiech to zdrowie

Śmiech to zdrowie – każdy ci to powie

czyli kilka zabawnych zdarzeń z działalności we Wrocławskim Oddziale PZJ

MAREK DUBIŃSKI
Prezes Wrocławskiego Oddziału PZJ Członek Zarządu Związku

Większość ludzi lubi się śmiać z dowcipów, skeczów, zabawnych historii, które przynosi samo życie. We Wrocławskim Oddziale od czasu do czasu opowiadamy sobie zabawne historyjki, które nam się przytrafiły. Chętnie podzielę się tym, co było moim udziałem:

I. Ojciec osoby jąkającej się, Edek, zadzwonił do Biblioteki Politechniki Wrocławskiej. Spytał się, czy może rozmawiać z prezesem Markiem Dubińskim. Bibliotekarka (moja koleżanka) powiedziała, że Marka nie ma, będzie po 13.00 (miałem II zmianę), jednocześnie dodając, że nie jestem prezesem. Edek zadzwonił po 14.00. Znowu spytał o mnie. W odpowiedzi usłyszał, że mnie nie ma, bo jestem na obiedzie. Był już pewny, że jestem prezesem, bo skoro rano mnie nie ma w pracy, o 14.00 jestem na obiedzie, to kiedy ja pracuję?

II. Drugie zdarzenie związane jest z Panią z jednego z banków, którą dla potrzeb tej opowiastki nazwę Bankierką. Bankierka zadzwoniła do mnie do pracy. Akurat odbierałem telefon. Powiedziałem: Słucham. Bankierka: Czy mogę rozmawiać z prezesem Markiem Dubińskim? Odrzekłem: Tak, przy telefonie. Bankierka: Czy jest Pan zainteresowany srebrną kartą w Citibanku? Trochę zdziwiony zastanowiłem się chwilę i odpowiedziałem twierdząco. Bankierka opowiedziała mi o wszystkich zaletach karty z wielkim entuzjazmem. Po chwili spytałem się, jakie warunki muszę spełnić. Bankierka na to: Są dwa główne warunki: umowa o pracę i 2500 zł pensji netto. Ja: Niestety nie spełniam drugiego warunku. Bankierka: Jak to? Przecież jest Pan prezesem!!!! Ja: Tak jestem prezesem, ale społecznie. W ogóle pracuję w bibliotece (na marginesie chciałbym tyle zarabiać; może kiedyś się to spełni?). Bankierka zmieniła ton rozmowy i zapytała się, czy nie mam kolegów, którzy zarabiają 2500 zł. Powiedziałem, że popytam i dam znać. Na koniec rozmowy zapytałem się skąd dostała mój telefon? Bankierka odpowiedziała, że z… poradni psychologiczno-pedagogicznej. Faktycznie, razem z Tomkiem Jaśkowem wysyłaliśmy do wszystkich 10 poradni psychologiczno-pedagogicznych pisma z prośbą o współpracę, ale na pewno nie chodziło mam o taki rodzaj współpracy !!!

III. Na jednym ze spotkań odwiedziło nas małżeństwo z synem Damianem, który się jąka. Rozmawialiśmy o jąkaniu Mateusza, o działalności PZJ, naszego Oddziału. Przy okazji opowiedziałem kawał: Dlaczego osoby jąkające się są najlepszymi kochankami? Bo często przeciągają i powtarzają. Ojciec Mateusza zaczął się usprawiedliwiać, że też jest dobrym kochankiem, pomimo tego, że się nie jąka. Uwierzyliśmy na słowo…

IV. 25 listopada 2002 r. w mojej pracy zadzwonił telefon. Męski głos w słuchawce zapytał: Czy mogę rozmawiać z profesorem Markiem Dubińskim? Kolega, który odbierał telefon był bardzo zdziwiony, bo wiedział, że profesorem nie jestem. Niestety nie było mnie w pracy tego dnia. Mężczyzna zadzwonił następnego dnia i znowu pytał o profesora Marka Dubińskiego. Niestety, dzwonił w takich porach, że nie udało mu się mnie ?złapać”. Później skontaktował się z Tomkiem Jaśkowem w sprawie cotygodniowych spotkań naszego Oddziału. Na pierwsze spotkanie przybył z jąkającym się synem i nieco zdziwiony powiedział do mnie: Jak na profesora to Pan jest zbyt młody. Odrzekłem, że nie jestem profesorem, ale dziękuję za wyróżnienie.