Czy urządzenia korygujące mowę są cudownym lekiem na jąkanie?

SpeechEasy

Odpowiedź: oczywiście nie. W takim razie jak to możliwe, że wciąż powstają „nowe” urządzenia, które mają zapobiegać jąkaniu, oparte właściwie na tych samych metodach?

Takie urządzenia wciąż są popularne, ponieważ pozytywne efekty są widoczne niemal natychmiast po jego zastosowaniu. Jednak tu jest mały haczyk, bo efekty w większości przypadków są tymczasowe. Po jakimś czasie urządzenie po prostu przestaje działać na daną osobę. Aby nie być gołosłownym poniżej historia „z życia wzięta”. Jednak wcześniej kilka słów o urządzeniach.

Najczęściej w tego typu urządzeniach stosuje się techniki DAF oraz FAF (osobno lub razem):
– FAF (Frequency-shifted auditory feedback) – zmienia wysokość tonu głosu w słuchawkach. W konsekwencji tzw. upshift (wyższy ton) powoduje, że głos słyszany w słuchawkach przypomina ten Myszki Miki. Natomiast downshift (obniżenie tonu) sprawia, że słyszmy się jako spikera o niskim głosie. Zmiana wysokości tonu redukuje jąkanie o ok. 65-70%
– DAF (Delayed auditory feedback) – głos słyszany w słuchawkach jest opóźniony w stosunku do wypowiadanego, w ten sposób stwarza się wrażenie jakby w pomieszczeniu przebywała inna osoba. Opóźnienie może być krótkie (25 to 75 millisekund), bądź długie (75-200 milisekund). Krótkie opóźnienie natychmiast redukuje jąkanie o ok. 70%. Nie jest wymagane żadne przygotowanie czy trening.
– Stosowane są również inne mniej znane techniki np. MAF (Masked audio feedback), czyli technikę maskowanego sprzężenia zwrotnego, którą posiada znany na polskim rynku Defstut. MAF generuje dziwny dźwięk, który ma zapobiegać blokom.

Wracając do samej historii. W 2002 roku w programie „Good Morning America” wyemitowano reportaż, którego głównym bohaterem był 19-letni, uporczywie jąkający się chłopak. Zachęcam do obejrzenia:

Oczywiście wszystko przedstawione jest w sposób wyciskający łzy. Chłopak ma na imię Mark i rzeczywiście ma duże problemy z mówieniem. Jest już pogodzony ze swoim losem, ale wtedy nieoczekiwanie pojawia się nadzieja, cudowny lek. Jest nim urządzenie o nazwie SpeechEasy, które można mieć za „jedyne” 5000$. Do tego dochodzą takie dodatkowe koszty jak konsultacje za 300$… Po tak drogim urządzeniu można spodziewać się wielkich rzeczy i rzeczywiście tak jest. Efekt był niesamowity. Po powrocie z kliniki do domu chłopak mówił bez zająknięcia. Na tym kończy się reportaż i wszyscy z góry zakładają, że chłopak dożyje końca swoich dni bez jąkania…
Jednak tak nie jest. Autor kilka lat później założył swój blog, w którym opisał co wydarzyło się w jego życiu później.
Poniżej przetłumaczony tekst. Oryginał można znaleźć na blogu Marka http://istutterer.blogspot.com/2010/04/speecheasy.html

SpeechEasy (ŁatwaMowa)

Kilka dni temu został przeprowadzony ze mną wywiad na stuttertalk.com na temat moich doświadczeń z urządzeniem SpeechEasy. W 2002 po raz pierwszym miałem z nim styczność, towarzyszyło mi Good Morning America.

To był cud. Mogłem mówić. Po raz pierwszy mogłem zamówić do jedzenia to co chciałem, a nie to co akurat w danym momencie było łatwo mi wymówić. Poczułem się wolny.

Nie jestem dokładnie pewien, kiedy urządzenie przestało na mnie działać, ale nie było to bardzo długo po tym jak zamówiłem jedzenie, na które miałem ochotę. Na początku zwróciłem uwagę na sprzężenie zwrotne, jakie urządzenie emituje. Czasami trudno było mi zrozumieć osobę z którą rozmawiałem i byłem prawie głuchy w miejscach publicznych, na dużych przestrzeniach. Wiedziałem, że z czasem urządzenie będzie ulepszane, dlatego nie przejmowałem się tym.

Wkrótce zacząłem zauważać, że jąkam się bardziej. Obwiniałem za to siebie. Było dla mnie jasne, że nie używam urządzenia w sposób właściwy, bo przecież coś co kosztuje 5000$ musi robi to do czego zostało stworzone. Nie. To nie była moja wina. Po prostu nie działało.

Moją pierwszą myślą było „jak ja teraz powiem o tym rodzinie”. Wszyscy myśleli, że Marka Jąkały już nie ma. Został zmieciony przez naukę. W jego miejsce pojawił się szczęśliwy, pewny siebie człowiek z całym życiem przed sobą.

Powoli odstawiałem urządzenie bez mówienia o tym rodzinie. Mieszkałem poza domem rodzinnym, więc było to łatwe. Jeśli dzwonili mogłem wytłumaczyć się np. słabą bateria. Działało przez jakiś czas, ale potem moja mama się zorientowała.

Zrozumiała mój wstręt przed mówienie o tych problemach, miałem przecież urządzenie, ale nalegała aby skontaktować się z ludźmi w Janus, którzy jej zdaniem mieli pomóc.

Zbywałem ją jeszcze jakiś czas, ale później powiedziałem jej o tym co wiedziałem od jakiegoś czasu: SpeechEasy nie działa.

Kolejne 6 miesięcy były najgorszymi w moim życiu. Moje marzenia o byciu normalnym rozpłynęły się. Zerwałem kontakt z przyjaciółmi, przestałem uczęszczać na zajęcia, zacząłem pić. Przez słabe wyniki musiałem zrobić roczną przerwę w nauce. Obwiniałem jąkanie za mój upadek. Nie chciałem przyjąć do wiadomości, że właściwie chciałem być tak bardzo płynny. Ten zawód wręcz zmiażdżył mnie.

Tamtego lata zdecydowałem się na powrót do życia. Podjąłem pracę w lokalnym barze i planowałem swoją naukę. Wznowiłem kontakty z kilkoma przyjaciółmi i nawet umawiałem się na randki. Byłem przekonany, że zawsze będę Markiem Jąkałą, a nie Zwykłym Markiem. Starałem też nie brać bardzo do siebie tego, że mój szef nie zamierzał awansować mnie na głównego barmana co wcześniej mi obiecał, ale jak powiedział, „Po prostu nie potrafiłbym rozmawiać z klientami”. Miał rację. Kto awansowałby takie kogoś jak ja?

Od tego czasu, walczyłem o to, aby przekonać samego siebie, że potrafię zrobić wszystko to co potrafiłby zrobić Zwykły Mark. Poślubiłem piękną dziewczynę, ukończyłem koledż, a teraz spędzam swój czas na jeździe na rowerze i projektowaniu książek dla wydawnictwa Deeds Publishing. Moje życie nie jest idealne, ale nie obwiniam jąkania za wszystkie niedoskonałości.

O czym mówiłem? A właśnie – SpeechEasy. Spróbuj jeśli musisz, ale nie oczekuj zbyt wiele.

Nie jest to odosobniony przypadek. Tylko niewielu ludzi zachowuje płynność na dłużej przy stosowaniu tego typu urządzeń. Na koniec:
Czy elektroniczne urządzenia korygujące mowę są kompletnie bezużyteczne?

Prawdopodobnie nie. Może się zdarzyć, że osoba widząc natychmiastowe efekty uwierzy w to, że można pokonać jąkanie lub przynajmniej skutecznie z nim walczyć. Jest to też ułatwiony „start” dla terapeuty.

Czy urządzenia warte są swojej ceny?
Nie!

Dodaj komentarz